Deszczowy Rejs
Krople wielkie tak jak śliwki
Biją w planki na pokładzie
Sternik moknie ster trzymając
Nawigacją trza się zająć
Pierwszy kreśli kurs przebyty
Ucieka za milą mila
Wachta już dobiega końca
A tu ciągle nie ma słońca
Ściana wody w pokład wali
Fala przez dziób się przewala
Czwarta szklanka się wybija
Wachta już powoli mija
Zmiennik ujął szturwał w ręce
Woda mu za sztormiak spływa
Drugi wbija wzrok przed siebie
Marzy o błękitnym niebie
A prognoza nie rozpieszcza
Barometr na głowę leci
Żal nam tylko bo widzimy
Znów przed nami zachód siny
Niże w końcu odpuściły
Przeszły, bokiem nas mnęły
Wieczór przyniósł nam nadzieję
Niebo się czerwienią śmieje
Chmury gdzieś się rozpłynęły
Deszcz wypadał się do końca
Wiatr osuszył pokład cały
Fale rady nam nie dały