Karaiby – pierwszy mój rejs. Część 5

Świat to za mało, gdy płyniesz ze mną.

Karaiby – pierwszy mój rejs. Część 4
31 maja 2018
Karaiby – pierwszy mój rejs. Część 6
27 lipca 2018

Część 5
Następnego dnia, w niedzielę rano, podpłynęliśmy w kierunku nabrzeża Fort de France.

Stanęliśmy na kotwicy u podnóża fortu i potem na dinghy (pontonie) wybraliśmy się na ląd. Postanowiliśmy wynająć taksówkę – busa i  udać się na zwiedzanie Ogrodu botanicznego Balata oddalonego od miasta ok. 10 km. Po drodze zwiedziliśmy Bazylikę Balata – mniejszą  wersję słynnej paryskiej katedry Sacre Coeur stojącej na Montmartrze.
Jadąc w stronę Ogrodów oczom naszym ukazał się zapierający dech widok na Pitons du Carbet, których szczyty tonęły w chmurach.

 

Ogrody Balata

Jardin de Balata został założony w 1982 roku przez Jeana – Philippe Thoze na terenie jego kreolskiej posiadłości, którą odziedziczył po dziadkach. Obszar tego prywatnego ogrodu botanicznego to ok. 3 ha. Znajduje się w nim blisko 3000 gatunków roślin, z czego 300 gatunków – to różne palmy.

Za tą bramą czekał na nas raj roślinny. Wiele gatunków drzew, krzewów i roślin zielonych zostało tutaj zasadzonych przez ogrodnika – pasjonatę . Pochodzą one z różnych rejonów strefy podzwrotnikowej dlatego też znalazły w tym miejscu dogodne warunki do rozwoju. Ja oczywiście byłam przygotowana na to, co mogę zobaczyć w ogrodach, gdyż przeczytałam wiele opisów i mam wiedzę biologiczną, a tym samym wyobraźnię, ale muszę przyznać, że miejsce to jest oszałamiające. Nie mogłam się nadziwić różnorodności palm, roślin o egzotycznych kwiatach, epifitów, drzew o dziwnych kształtach koron i korzeni.

Pierwszy raz w życiu widziałam duże drzewiaste sagowce, paprocie drzewiaste i Zamię należącą do Nagonasiennych. Spacerowaliśmy, podziwialiśmy i robiliśmy zdjęcia. Każdy z nas i nieważne, czy był biologiem, wrażliwym na przyrodę, młodym czy starym, czy też człowiekiem, który do tej pory nigdy nie zachwycał się naturą, przez te kilka godzin zachłystywał się pięknem otaczających nas roślin. Bo niby jak można obojętnie przejść obok roślin, które do tej pory widzieliśmy tylko w wersji mikro w doniczkach, a teraz okazały się być wielkimi drzewami albo roślinami z oszałamiającymi kwiatami, np. jukka, dracena, fikusy, helikonie, anturium, monstery, cykasy, lotosy czy storczyki albo bromelie. Ogród słynie z epifitów. Mnóstwo ananasów, bromelii, storczyków, paproci rosnących na drzewach albo specjalnych pniakach. Coś pięknego.

Ja starałam się robić zdjęcia każdej roślinie i numerów im przypisanych po to, aby później oznaczyć te rośliny. Wiele z nich rzeczywiście oznaczyłam, ale nie wszystkie. Podsumowując, myślę, że muszę wrócić do Ogrodu Balata i to nie jeden raz.

              

Paprocie drzewiaste

                   

Bananowce

           

              

Palmy, palmy, palmy…

Największe wrażenie zrobiły na mnie egzotyczne kwiaty tzw. porcelanowych róż, tapeinek. Niemożliwe, że coś takiego powstało w sposób absolutnie naturalny. Żaden człowiek nie mógłby sam czegoś takiego wymyślić.

                

                

Sagowce – Cycas

                

Zamia furcuracea należąca do nagonasiennych

                

Bromelie

Kolibry

Zwiedzając ogród, podziwiając rośliny nie mogliśmy nie zauważyć kolibrów. Prawdę powiedziawszy po raz pierwszy w życiu mogliśmy oglądać żywe, błyskawiczne kolibry. Robi to nie mniej silne wrażenie, jak widok delfinów. Były wszędzie, uwijały się i nagle znikały. Innymi słowy, zrobić im zdjęcie, to nie lada wyczyn. Szczęśliwie dla nas i pewnie wszystkich zwiedzających przy głównym budynku zamontowano poidełka dla kolibrów. Raj dla oczu i aparatów.

                        

Kończąc (bo wypada zakończyć kiedyś myśl), chcę podkreślić, że każdy, kto wybiera się na Karaiby i Martynikę powinien bezwzględnie odwiedzić Ogrody Balata i poczuć potęgę i piękno Natury.

Komentarze są wyłączone.

Translate »